23.10.2015

Stali bywalcy i ryzyko odnalezienia

Stali bywalcy i ryzyko odnalezienia

Oprócz tych samych "twarzy" na czacie spotykam te same osoby na transmisjach prywatnych.
Rozmawiając codziennie twarzą w twarz (jak widać, kolejna zasada została złamana) tracę czujność. Rozmowy trwają po kilkanaście minut, w efekcie niemiłosiernie przedłużam privy. Wprowadziłam też nową zasadę, albo widzisz moją twarz ale nie zobaczysz mnie nigdy nago. 
Błąd, oj głupia ja.


Po kilku tygodniach rozmów z tym samym panem, bez żadnych pokazów nagości, bez wyjścia ze znajomością poza portal zostałam znaleziona w "realu".
Podczas transmisji zadzwonił telefon, to był On, podał kilka szczegółów z mojego życia, wpisał krótką notkę na czacie i mój z pozoru bezpieczny świat runął. Cale poczucie anonimowości zostało zachwiane, nagle nie byłam już nickiem, byłam osobą z imieniem i nazwiskiem, z pracą, z sąsiadami, przyjaciółmi, rodziną. 
Wdech wydech, uspokój emocje, nie działaj pochopnie, cóż, mleko się wylało – weź ścierkę i uprzątnij.
Odzywają się "koledzy" (jak wspomniałam zasada o wychodzeniu ze znajomością na maile, gg, tel szybko została złamana). Rozgoryczona żalę się, bo nikomu innemu przecież nie mogę o tym opowiedzieć.
Blokuje wszystko na FB, zmieniam dane osobowe i wracam do rozmów z prześladowca. Po wewnętrznych rozważaniach dochodzę do konkluzji, że nie mogę Go zbanować, zbesztać, nie mam pewności jak zareaguje, może Go to wyprowadzić z równowagi i zmotywować do gorszych w konsekwencjach czynów. Rozmawiamy. Wymiana kilku prywatnych wiadomości i zakończenie znajomości. Nie przyjęłam przeprosin, nie uznałam że wystarczającym powodem jest chęć wysłania mi kwiatów i prezentów. Nie tak to sobie wyobrażałam.
Znikam na kilka dni, muszę to wszystko przemyśleć. Jak bardzo życie wirtualne może ingerować w życie realne?

Spadłaś z roweru? Wstań, wyczyść kolana, wsiadaj i jedz dalej.
Włączam transmisję, w pierwszej kolejności jest tzw transmisja ukryta, do momentu zrobienia zdjęcia nie jest upubliczniona, co nie znaczy, że mnie nie widać. Wystarczy wejść w okno transmisji i jak na dłoni widać jak się przygotowuję do nadawania. Od pewnego czasu, przed rozpoczęciem zawsze ktoś już na mnie czekał. Nie widać nicka na liście, była to osoba niezalogowana, czekająca codziennie aż się pojawię. Przerażające? Tak, wprowadzało to również dyskomfort. Już nie ustawiałam kamery poprzez portal, tylko wcześniej, korzystając z podglądu w innym miejscu. Świadomość utraty anonimowości spowodowała baczne pilnowanie tego co się pisze na czacie, z kim się rozmawia na prywatnych transmisjach czy podczas wymiany prywatnych wiadomości.
Coraz mniej było mnie, a coraz więcej postaci, którą byłam. 

Ciarki po plecach mnie przechodziły, gdy czytałam co piszą na czacie forumsu, gdy pojawiają się prywatne zdjęcia jednej z kobiet, linki do danych osobowych.
Pojawił się nowy nawyk – sprawdź czy nie zaczynaj gdzieś o Tobie pisać, czy nie pojawiają się zdjęcia, filmy. Systematycznie, co kilka dni szperam po forach i wujkach guglach. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz