Kupię Cię na 5 minut. O
privach słów kilka.
Wchodzę na transmisję, po
chwili padają pytania, które paść muszą:
Kiedy będą privy?
A privków nie ma?
A gdzie są..?
Zastanawiam się chwilę,
patrzę na liczbę "oczu" patrzących na mój kadłubek.
Nie, nie kalkuluję, to nie ma najmniejszego znaczenia, nie tak to
działa. Po tych kilku miesiącach zauważyłam, że ni jak ma się
liczba oglądających do ilości osób chcących spędzić czas z
wybranką na prywatnej transmisji. Nawet mogę pokusić się o
stwierdzenie, że jest zupełnie inaczej, Panie z czołówki mają
mniejsze zainteresowanie od kobiet z niższych rzędów. Kuriozum.
Zaznaczam opcję zaproś na
prywatną transmisję i wracam do rozmowy na czacie. Tak, nadal jest
to dla mnie najprzyjemniejsza część transmisji. Konwersacja to mój
główny cel, a słowo jest silniejsze od obrazu. Cisza...
Be yourself it's all that
you can do
Taka myśl przewodnia
towarzyszy mi od początku.
Nie zmieniaj się na siłe,
nie udawaj, nawet przez monitor można to wyczuć. Więc nadal
trzymam się ściśle ustalonych zasad, zasad narzuconych samej sobie
w środowisku gdzie nie panują przecież żadne wytyczne, gdzie
słowo "tabu" nie ma racji bytu.
Zaczynam od 10min za 100.
Krytyczna samoocena nie pozwala mi na to, by życzyć sobie więcej
za i tak skromny pokaz, szybko jednak okazuje się, że czas 10 min
to wbrew pozorom za długo, zmieniam na 5min za 100, z możliwością
przedłużenia.
...Pierwsze zaproszenie, za
nimi kolejne. "co jest na privie za 100?" miotam się, nie
wiem co odpisać, co jest? Co jest??
Patrzę na "oczy",
kilkadziesiąt osób przeczyta teraz w kogo się zmieniam gdy znikam
na te kilka minut, rezygnuję z opisu, zdawkowo odpowiadam
-cipka?
-tak
-cycki?
-nie
twarz?
-nie..
Czyżbym wstydziła się
sama przed sobą przyznać do tego co tam robię? Sama się sobie
dziwię.
I'm your prostitute, you
gonna get some..
Pierwszy raz kiedy poczułam
się przedmiotem, nie podmiotem pamiętam do dziś, to są te epickie
momenty jak to mawiają.
Pomimo ustawienia całkiem
neutralnego opisu prywatnej transmisji nie uniknęłam tzw
"oczekiwań", są zawsze. Trzeba je tylko określić na
początku.
Tak też było i tym razem,
priv jak priv, proste polecenia
-pokaż pupę
- ściągnij majtki
-wypnij się
-rozłóż nogi, szerzej
rozłóż
Wsuwając palce wgłąb
siebie kątem oka widzę, jak zabawiający się penisem w rytm disco
polo młody człowiek robi screeny, co chwilę wykonuje ruch dłonią
na klawiaturze wciskając dwa klawisze rozmieszczone w znajomym
miejscu. Nie przerywam, udaję, że nie widzę. Nawet nie wiem,
jakbym miała Mu zwrócić uwagę. Priv dobiega końca, chwila
rozmowy, brakuje jeszcze papierosa "po". Znikam..
Wraca po chwili, wysły
prywatne wiadomości, że chce więcej, że raz jeszcze, że nie
nasycił się mną do końca. Wyskakuje okienko z zaproszeniem od
Niego-akceptuję.
Od początku nie ma sensu,
więc wykonuję poprzednie czynności bez czekania na prośby,
polecenia. Dochodzę do tego samego momentu co wcześniej.
-włóz coś w nią
odmawiam, nie posiadam
zabawek. Nie mam niczego co mogłoby się tam znaleźć. Nie
przestaje naciskać.. w końcu padają słowa, które uświadamiają
mi kim jestem, gdzie jest moje miejsce
-patrz ile żetonów mnie
już kosztowałaś!
Dokańczam "po
swojemu".Znikam. Znikam z transmisji ogólnej.
Przeliczam: 2x100 i 3
wiadomości prywatne. 230Zet to daje 23,00. Za taką kwotę staję
się czyjąś "własnością" przez 10minut. Nie ma takiej
opcji.
Kolejna lekcja przyjęta z
pokorą, wnioski? Po dłuższej refleksji nasunęły mi się same,
jestem camwhore z zasadami :)
P.S.
Priv na 2cam z celi.
Więzień też człowiek, oddać przyjemności się musi. Nawet nie przypuszczałam jak szybkie łącza mają w celach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz