13.11.2015

Kupię Cię na 5 minut

Kupię Cię na 5 minut. O privach słów kilka.

Wchodzę na transmisję, po chwili padają pytania, które paść muszą:
Kiedy będą privy?
A privków nie ma?
A gdzie są..?
Zastanawiam się chwilę, patrzę na liczbę "oczu" patrzących na mój kadłubek. Nie, nie kalkuluję, to nie ma najmniejszego znaczenia, nie tak to działa. Po tych kilku miesiącach zauważyłam, że ni jak ma się liczba oglądających do ilości osób chcących spędzić czas z wybranką na prywatnej transmisji. Nawet mogę pokusić się o stwierdzenie, że jest zupełnie inaczej, Panie z czołówki mają mniejsze zainteresowanie od kobiet z niższych rzędów. Kuriozum.
Zaznaczam opcję zaproś na prywatną transmisję i wracam do rozmowy na czacie. Tak, nadal jest to dla mnie najprzyjemniejsza część transmisji. Konwersacja to mój główny cel, a słowo jest silniejsze od obrazu. Cisza...



Be yourself it's all that you can do
Taka myśl przewodnia towarzyszy mi od początku.
Nie zmieniaj się na siłe, nie udawaj, nawet przez monitor można to wyczuć. Więc nadal trzymam się ściśle ustalonych zasad, zasad narzuconych samej sobie w środowisku gdzie nie panują przecież żadne wytyczne, gdzie słowo "tabu" nie ma racji bytu.
Zaczynam od 10min za 100. Krytyczna samoocena nie pozwala mi na to, by życzyć sobie więcej za i tak skromny pokaz, szybko jednak okazuje się, że czas 10 min to wbrew pozorom za długo, zmieniam na 5min za 100, z możliwością przedłużenia.

...Pierwsze zaproszenie, za nimi kolejne. "co jest na privie za 100?" miotam się, nie wiem co odpisać, co jest? Co jest??
Patrzę na "oczy", kilkadziesiąt osób przeczyta teraz w kogo się zmieniam gdy znikam na te kilka minut, rezygnuję z opisu, zdawkowo odpowiadam
-cipka?
-tak
-cycki?
-nie
twarz?
-nie..
Czyżbym wstydziła się sama przed sobą przyznać do tego co tam robię? Sama się sobie dziwię.


I'm your prostitute, you gonna get some..
Pierwszy raz kiedy poczułam się przedmiotem, nie podmiotem pamiętam do dziś, to są te epickie momenty jak to mawiają.
Pomimo ustawienia całkiem neutralnego opisu prywatnej transmisji nie uniknęłam tzw "oczekiwań", są zawsze. Trzeba je tylko określić na początku.
Tak też było i tym razem, priv jak priv, proste polecenia
-pokaż pupę
- ściągnij majtki
-wypnij się
-rozłóż nogi, szerzej rozłóż
Wsuwając palce wgłąb siebie kątem oka widzę, jak zabawiający się penisem w rytm disco polo młody człowiek robi screeny, co chwilę wykonuje ruch dłonią na klawiaturze wciskając dwa klawisze rozmieszczone w znajomym miejscu. Nie przerywam, udaję, że nie widzę. Nawet nie wiem, jakbym miała Mu zwrócić uwagę. Priv dobiega końca, chwila rozmowy, brakuje jeszcze papierosa "po". Znikam..
Wraca po chwili, wysły prywatne wiadomości, że chce więcej, że raz jeszcze, że nie nasycił się mną do końca. Wyskakuje okienko z zaproszeniem od Niego-akceptuję.
Od początku nie ma sensu, więc wykonuję poprzednie czynności bez czekania na prośby, polecenia. Dochodzę do tego samego momentu co wcześniej.
-włóz coś w nią
odmawiam, nie posiadam zabawek. Nie mam niczego co mogłoby się tam znaleźć. Nie przestaje naciskać.. w końcu padają słowa, które uświadamiają mi kim jestem, gdzie jest moje miejsce
-patrz ile żetonów mnie już kosztowałaś!
Dokańczam "po swojemu".Znikam. Znikam z transmisji ogólnej.
Przeliczam: 2x100 i 3 wiadomości prywatne. 230Zet to daje 23,00. Za taką kwotę staję się czyjąś "własnością" przez 10minut. Nie ma takiej opcji.

Kolejna lekcja przyjęta z pokorą, wnioski? Po dłuższej refleksji nasunęły mi się same, jestem camwhore z zasadami :)

P.S.
Priv na 2cam z celi.
Więzień też człowiek, oddać przyjemności się musi. Nawet nie przypuszczałam jak szybkie łącza mają w celach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz